Medhi Benatia. Piłkarz oskarżany za ostatnie porażki Juventusu w końcówkach ważnych spotkań, tym razem ustrzelił dublet mocno przyczyniając się do wygrania Pucharu Włoch. O obecnej formie, a także przejściach Marokańczyka w ekipie Starej Damy słów kilka postanowił napisać bardzo często cytowany przez nas Adam Digby.
To była jego wina... Kiedy w zeszłym miesiącu Napoli przyjeżdżało na Allianz Stadium, gospodarze wiedzieli, że jeśli udałoby im się powstrzymać Napolitańczyków przed wygraną, mieliby tytuł mistrzowski. Wraz z przebiegiem spotkania wszystko wskazywało na to, iż znajdują się na najlepszej drodze do korzystnego wyniku. Nie pozwalali Napoli strzelić bramki, osiągając tym samym cenny remis 0:0.
Udawało im się to, aż do doliczonego czasu. Wtedy, po wrzutce Jose Callejona, Kalidou Koulibaly wygrał pojedynek w powietrzu i pokonał Buffona. Game over! Medhi Benatia był odpowiedzialny w tamtym momencie za krycie Senegalczyka, jednak w kluczowym momencie nie było go na posterunku. Jego zawodnik bez opieki strzelił bardzo ważną bramkę.
Przez swój błąd reprezentant Maroka został odesłany na ławkę i od tamtego momentu nie ruszał się z niej podczas gdy Bianconeri zdobywali cenne punkty z Interem i Bologną. W obydwu meczach Max Allegri wolał postawić na parę Andrea Barzagli - Daniele Rugani i patrzeć jak popełniają błąd za błędem.
W rzeczy samej, Juventus stracił trzy bramki w dwóch meczach, pogarszając swój rekord straconych bramek do 15 straconych goli w 17 meczach bez Benatii w podstawowym składzie. Wynik ten kontrastuje z 19 spotkaniami w których grał od początku, a w których to Stara Dama straciła tylko 8 goli i zachowała aż 12 czystych kont.
Możliwe, że to właśnie z tego powodu Allegri wybrał 31-latka do pierwszego składu w finale Coppa Italia. Abstrahując od tego, co skłoniło trenera do takiej decyzji, na pewno jej nie pożałował. Od pierwszej minuty, Benatia grał swoje, wygrywał pojedynki wysoko na połowie i pokazywał intensywność przeciwko takiemu wymagającemu rywalowi jakim jest AC Milan.
Ramię w ramię z Barzaglim, duet weteranów wykonał kawał dobrej roboty wykluczając z gry młodziutkiego Patricka Cutrone, jednocześnie nie tracąc z oczu skrzydłowych Suso i Calhanoglu. Wchodzący z głębi pola Giacomo Bonaventura, który z łatwością wygrywał pojedynki z Samim Khedirą, z pewnością był największym zagrożeniem ze strony Milanu w pierwszej połowie. Podkreśla to tylko jak świetnie sprawował się włosko-marokański duet.
Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, Bianconerim udało się wywalczyć rzut rożny. Benatia uznał to za stosowny moment aby odkupić swoje winy za mecz z Napoli. Miralem Pjanić znalazł go w polu karnym, a jego były kolega z AS Romy nie popełnił tym razem błędu i pokonał Gianluigiego Donnarummę perfekcyjny strzałem głową.
Niewiele później, Douglas Costa podwoił prowadzenie Juve. Niestety, dla bramkarza Milanu, najgorsze miało wciąż nadejść. Jego pewność siebie wyraźnie została zachwiana i przy następnym rzucie rożnym wypuścił piłkę z rąk po strzale Mario Mandzukicia. Błąd ten pozwolił Benatii cieszyć się po raz drugi z bramki tego wieczoru.
Samobójcza bramka Nikoli Kalinicia dopełniła nieszczęścia Milanu, ale z drugiej strony boiska, to Bianconero z numerem 4 nie pozwolił Rossonerim na nic. Rozegrał nienaganne zawody, lecz krótko po meczu, w rozmowie z mediami, Benatia stwierdził, że wykonywał swoją robotę.
„Po moim błędzie w kryciu Kalidou Koulibaliego, wszyscy mówili, że jestem beznadziejny"powiedział w wywiadzie dla RAI Sport, krótko po końcowym gwizdku. „Nie stałem się wspaniały teraz i nie byłem beznadziejny wtedy, lecz po tym błędzie w przegranym meczu z Napoli było mi ciężko przez kilka dni, ale na szczęście chłopaki zrobili co do nich należało i dziękuję im za bycie blisko mnie. Dołożyłem swoją cegiełkę, nic więcej."
Jego pozycja w drużynie pokazuje jak skromnym jest człowiekiem. Z Benatią w składzie w obydwu spotkaniach półfinałowych pucharu Włoch, Juventus zachował dwa czyste konta. Jednak gdy z powodu zawieszenia nie mógł zagrać w Lidze Mistrzów, Real Madryt zaszalał pod jego nieobecność. Porażka 3:0 w Turynie bez wątpienia była powodem odpadnięcia Bianconerich z pucharów europejskich. Kwestią sporną pozostaje czy Marokańczyk jest obecnie najważniejszym obrońcą w drużynie jednak nie można zapominać ile daje drużynie.
W niedzielę zawodnicy Starej Damy wrócą na Stadio Olimpico z zamiarem zdobycia co najmniej punktu, który zapewni im siódmy z rzędu tytuł Serie A i czwarty dublet z rzędu. Niemal pewny gry od początku w tym meczu, oglądając swoje błędy we wstecznym lusterku, Medhi Benatia z pewnością będzie miał kluczowy wpływ na końcowy rezultat.
autor: Adam Digby
źródło: thesportsman.com
tłumaczył: NR.17
Hu Kers
Hu Kers
BENATIA WRACA DO SWOJEJ NAJLEPSZEJ FORMY!
Medhi Benatia. Piłkarz oskarżany za ostatnie porażki Juventusu w końcówkach ważnych spotkań, tym razem ustrzelił dublet mocno przyczyniając się do wygrania Pucharu Włoch. O obecnej formie, a także przejściach Marokańczyka w ekipie Starej Damy słów kilka postanowił napisać bardzo często cytowany przez nas Adam Digby.
To była jego wina... Kiedy w zeszłym miesiącu Napoli przyjeżdżało na Allianz Stadium, gospodarze wiedzieli, że jeśli udałoby im się powstrzymać Napolitańczyków przed wygraną, mieliby tytuł mistrzowski. Wraz z przebiegiem spotkania wszystko wskazywało na to, iż znajdują się na najlepszej drodze do korzystnego wyniku. Nie pozwalali Napoli strzelić bramki, osiągając tym samym cenny remis 0:0.
Udawało im się to, aż do doliczonego czasu. Wtedy, po wrzutce Jose Callejona, Kalidou Koulibaly wygrał pojedynek w powietrzu i pokonał Buffona. Game over! Medhi Benatia był odpowiedzialny w tamtym momencie za krycie Senegalczyka, jednak w kluczowym momencie nie było go na posterunku. Jego zawodnik bez opieki strzelił bardzo ważną bramkę.
Przez swój błąd reprezentant Maroka został odesłany na ławkę i od tamtego momentu nie ruszał się z niej podczas gdy Bianconeri zdobywali cenne punkty z Interem i Bologną. W obydwu meczach Max Allegri wolał postawić na parę Andrea Barzagli - Daniele Rugani i patrzeć jak popełniają błąd za błędem.
W rzeczy samej, Juventus stracił trzy bramki w dwóch meczach, pogarszając swój rekord straconych bramek do 15 straconych goli w 17 meczach bez Benatii w podstawowym składzie. Wynik ten kontrastuje z 19 spotkaniami w których grał od początku, a w których to Stara Dama straciła tylko 8 goli i zachowała aż 12 czystych kont.
Możliwe, że to właśnie z tego powodu Allegri wybrał 31-latka do pierwszego składu w finale Coppa Italia. Abstrahując od tego, co skłoniło trenera do takiej decyzji, na pewno jej nie pożałował. Od pierwszej minuty, Benatia grał swoje, wygrywał pojedynki wysoko na połowie i pokazywał intensywność przeciwko takiemu wymagającemu rywalowi jakim jest AC Milan.
Ramię w ramię z Barzaglim, duet weteranów wykonał kawał dobrej roboty wykluczając z gry młodziutkiego Patricka Cutrone, jednocześnie nie tracąc z oczu skrzydłowych Suso i Calhanoglu. Wchodzący z głębi pola Giacomo Bonaventura, który z łatwością wygrywał pojedynki z Samim Khedirą, z pewnością był największym zagrożeniem ze strony Milanu w pierwszej połowie. Podkreśla to tylko jak świetnie sprawował się włosko-marokański duet.
Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, Bianconerim udało się wywalczyć rzut rożny. Benatia uznał to za stosowny moment aby odkupić swoje winy za mecz z Napoli. Miralem Pjanić znalazł go w polu karnym, a jego były kolega z AS Romy nie popełnił tym razem błędu i pokonał Gianluigiego Donnarummę perfekcyjny strzałem głową.
Niewiele później, Douglas Costa podwoił prowadzenie Juve. Niestety, dla bramkarza Milanu, najgorsze miało wciąż nadejść. Jego pewność siebie wyraźnie została zachwiana i przy następnym rzucie rożnym wypuścił piłkę z rąk po strzale Mario Mandzukicia. Błąd ten pozwolił Benatii cieszyć się po raz drugi z bramki tego wieczoru.
Samobójcza bramka Nikoli Kalinicia dopełniła nieszczęścia Milanu, ale z drugiej strony boiska, to Bianconero z numerem 4 nie pozwolił Rossonerim na nic. Rozegrał nienaganne zawody, lecz krótko po meczu, w rozmowie z mediami, Benatia stwierdził, że wykonywał swoją robotę.
„Po moim błędzie w kryciu Kalidou Koulibaliego, wszyscy mówili, że jestem beznadziejny"powiedział w wywiadzie dla RAI Sport, krótko po końcowym gwizdku. „Nie stałem się wspaniały teraz i nie byłem beznadziejny wtedy, lecz po tym błędzie w przegranym meczu z Napoli było mi ciężko przez kilka dni, ale na szczęście chłopaki zrobili co do nich należało i dziękuję im za bycie blisko mnie. Dołożyłem swoją cegiełkę, nic więcej."
Jego pozycja w drużynie pokazuje jak skromnym jest człowiekiem. Z Benatią w składzie w obydwu spotkaniach półfinałowych pucharu Włoch, Juventus zachował dwa czyste konta. Jednak gdy z powodu zawieszenia nie mógł zagrać w Lidze Mistrzów, Real Madryt zaszalał pod jego nieobecność. Porażka 3:0 w Turynie bez wątpienia była powodem odpadnięcia Bianconerich z pucharów europejskich. Kwestią sporną pozostaje czy Marokańczyk jest obecnie najważniejszym obrońcą w drużynie jednak nie można zapominać ile daje drużynie.
W niedzielę zawodnicy Starej Damy wrócą na Stadio Olimpico z zamiarem zdobycia co najmniej punktu, który zapewni im siódmy z rzędu tytuł Serie A i czwarty dublet z rzędu. Niemal pewny gry od początku w tym meczu, oglądając swoje błędy we wstecznym lusterku, Medhi Benatia z pewnością będzie miał kluczowy wpływ na końcowy rezultat.
autor: Adam Digby
źródło: thesportsman.com
tłumaczył: NR.17
Hu Kers
Osiągnięcia
Ostatnie wpisy Autora
Komentarze (0)
Zaloguj się, aby dodać komentarz
Panel Bloggera
Najnowsze Wpisy
Opis Bloga
Popularne wpisy
Najnowsi Bloggerzy
Kategorie Wpisów
Chmura Tagów
Blog Kalendarz