

Gdy w lipcu pojawiła się informacja, że Antonio Conte porzuca Juventus, kibice Starej Damy poczuli się jakby dostali potężny cios, prosto między oczy. Niedługo potem czekał ich kolejny, który wielu posłał na deski - na miejsce uwielbianego Conte zatrudniono Massimiliano Allegriego. Trenera, który we Włoszech stał się wcześniej dla niektórych symbolem nieudacznika.
Teraz kibice Juventusu śpią już spokojniej. Wszechobecna dwa miesiące temu panika uleciała, najczarniejsze scenariusze trafiły do kosza, przynajmniej na razie. Okazało się, że Bianconeri nie skończyli się na Conte, wręcz przeciwnie - radzą sobie świetnie, do tego stopnia, że niektórzy zaczynają powoli wysnuwać tezy, iż zamiana Conte wyszła drużynie z Turynu na dobre. I choć brzmi to cholernie kontrowersyjnie biorąc pod uwagę osiągnięcia włoskiego trenera (m.in. trzykrotne mistrzostwo Włoch z rzędu, rekordowe 102 punkty zdobyte w jednym sezonie Serie A), to być może jest w tym ziarno prawdy.
Póki co drużyna prowadzona przez Allegriego wypełnia swoje zadania wzorowo - Bianconeri zwyciężyli we wszystkich pięciu meczach Serie A, strzelili 10 bramek i nie stracili żadnej. Także w Lidze Mistrzów zdołali zanotować już zwycięstwo nad Malmo - 2:0. Defensywa Zebr, pozbawiona kluczowego przecież Andrei Barzagliego, radzi sobie tak dobrze jak nigdy. Na tę chwilę jest ostatnią obroną spośród pięciu czołowych lig Europy, która nadal zachowała w tym sezonie czyste konto. Stanowi imponujący, trzyosobowy mur, który ciężko wyprowadzić w pole, a nawet jeśli komuś się to uda, to i tak jest to dopiero połowa wyzwania. Drugą połowę stanowi Gianluigi Buffon, który zdecydowanie nie ma zamiaru kończyć jeszcze kariery. Co ciekawe, po raz ostatni Buffona pokonał nie kto inny, jak grający w barwach Atletico Madryt Diego Godin, jeszcze podczas Mistrzostw Świata.
Doskonale prezentuje się także pomoc Bianconerich. Claudio Marchisio świetnie zastępuje kontuzjowanego Andreę Pirlo, Paul Pogba utrzymuje wysoką formę, do składu wrócił już lider drużyny Arturo Vidal. Nawet wypożyczony z Udinese Roberto Pereyra, po którym kibice Juventusu nie spodziewali się fajerwerków, spisuje się fantastycznie. Ofensywa? Tu póki co odgrywany jest typowy spektakl jednego aktora. Carlos Tevez zdecydowanie przyćmiewa swoich kolegów z ataku. Wynika to w sporej mierze z nowej roli, jaką przydzielił mu Allegri:
„Conte kazał mi grać bliżej bramki przeciwnika. Z Allegrim mam większa swobodę w grze za plecami Llorente. Lubię zmieniać pozycję na boisku. Podobnie grałem w Manchesterze City”. Efekty są widoczne gołym okiem - Carlitos jest wszędzie. Udziela się w pressingu, zbiega na skrzydła, wyprowadza piłkę z pomocy, wykańcza podania w polu karnym.
Nic więc dziwnego, że w Turynie panuje doskonała atmosfera, a piłkarze czują się pewni siebie. Jest tylko jeden, mały problem - póki co Juventus czekał tylko jeden naprawdę poważny test, mecz z Milanem na San Siro. Test został zdany, jednak z pewnymi trudami - defensywa Rossonerich sprawiła zespołowi Allegriego duże problemy, choć trzeba wziąć pod uwagę to, że w drugiej połowie Filippo Inzaghi nakazał swoim piłkarzom grę ultra-defensywną. Jednak biorąc pod uwagę formę prezentowaną przez ekipę z Mediolanu, trudno nie odnieść wrażenia, że pierwszy prawdziwy sprawdzian czeka nowy Juventus dopiero dzisiaj, na Estadio Vicente Calderon.
Już samo to, że włoskiej drużynie przyjdzie zmierzyć się z Mistrzem Hiszpanii i finalistą zeszłej edycji rozgrywek mówi wiele o tym, jak trudny będzie ten mecz. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeśli weźmie się pod uwagę problemy jakie Bianconeri mieli w europejskich rozgrywkach sezon temu. Mimo, że rozgrywali praktycznie doskonały sezon na boiskach słonecznej Italii, mecze w Lidze Mistrzów i Lidze Europy były dla kibiców Starej Damy powodem do płaczu i zgrzytania zębów. Kompromitujące wpadki z Kopenhagą i Galatasaray doprowadziły do odpadnięcia z LM już w fazie grupowej, a styl prezentowany w LE był po prostu dramatyczny. Niezależnie od tego, czy Juve grało akurat z Trabzonsporem, Fiorentiną, czy Lyonem, na ich grę przykro było patrzeć. Wygrywali, lecz po dużych męczarniach. Półfinałowy dwumecz z Benficą był w wykonaniu podopiecznych Antonio Conte po prostu straszny.
To właśnie, naturalnie obok wygrania ligi, główne wyzwanie Allegriego - poczynić progres w Europie. Nikt zdrowy na umyśle nie spodziewa się oczywiście wygrania Ligi Mistrzów, czy nawet dojścia do finału - na to jest zdecydowanie za wcześnie. Jednak awans z grupy to absolutne minimum, którego oczekuje się wobec nowego trenera. Doskonale wie o tym sam trener Juventusu:
„Nie powinniśmy wyznaczać sobie celów, lecz po prostu dać z siebie wszystko. Planem minimum jest awans do kolejnej rundy, a potem zobaczymy na co nas stać”.
Co natomiast sądzi Allegri o nadchodzącym spotkaniu?
„Musimy postarać się o pozytywny występ i powrót do domu z dobrym wynikiem”, oznajmił Massimiliano Allegri.
„Będzie to trudny mecz, ponieważ Atletico ze sportowej agresji i stałych fragmentów gry uczyniło swoją najgroźniejszą broń. Spodziewam się bardzo technicznego spotkania. Ten zespół odzwierciedla charakter Simeone, czyli niesamowitą siłę mentalną, zjednoczenie i pressing nawet przez 95 minut. Nie zapominajmy, że Simeone doprowadził swój zespół do zwycięstwa w La Liga i finału Ligi Mistrzów, który został przegrany niemal w ostatniej minucie”.
Dzisiejszy mecz z Atletico będzie dla Allegriego kluczowy. Po pierwsze, dobry wynik znacznie ułatwi awans do kolejnej rundy rozgrywek. Po drugie, zmierzy się z trenerem, który w ostatnich sezonach wyrósł na światową gwiazdę i jest przez wielu fachowców stawiany za wzór. Po trzecie, w końcu pokaże na co tak naprawdę stać jego drużynę. Choć kibice Juventusu zdołali już się uspokoić po letnich perturbacjach i są zadowoleni z dotychczasowych wyników w Serie A, to nowy trener nadal jest na cenzurowanym. Nie brakuje ludzi, którzy nadal mu nie ufają, większość nadal wstrzymuje się z oceną jego dotychczasowych dokonań. Jeśli jego zespół dobrze zaprezentuje się w dzisiejszym meczu, to z pewnością włoski trener zyska spore zaufanie u większości kibiców, spragnionych dobrej gry w europejskich pucharach. Natomiast jeśli zawiedzie, to bez wątpienia pojawi się przy jego ocenie spory znak zapytania.
O tym jak trudny mecz czeka dzisiaj Starą Damę w Madrycie doskonale wie także Gigi Buffon:
„Chcemy porównać się do Atletico, by zobaczyć na jakim etapie rozwoju jesteśmy. Atletico jeszcze 4-5 lat temu mogło być uznawane za niespodziankę, lecz teraz już nie. Dwa razy sięgnęli po Ligę Europejską, sezon temu zdobyli tytuł mistrzowski i byli w finale Ligi Mistrzów. Zespół zdaje sobie sprawę ze swojej siły i międzynarodowego kalibru. Wszyscy spodziewają się świetnych występów i wyników, co parę lat temu nie miało miejsca.” To Atletico jest dzisiaj faworytem, a nie zespół z Turynu.
Ten tydzień może zdefiniować przyszłość nowego trenera Juventusu. Dziś zmierzy się z Atletico, a już w weekend czeka go starcie z Romą, która jest tak naprawdę jedynym poważnym kontrkandydatem Bianconerich w wyścigu o Scudetto. Kto wie, czy mecz z Rzymianami, choć rozgrywany w Turynie, nie będzie jeszcze trudniejszy. Totti i spółka udowodnili wczoraj, że są zdolną, dojrzałą i świetnie poukładaną drużyną, która jest w stanie rywalizować z każdym.
Jeden tydzień, dwa wielkie sprawdziany. Powodzenia Max, na pewno będziesz go potrzebował.
Borkos
Borkos
Tydzień prawdy Maxa Allegriego
Borkos
Osiągnięcia
Ostatnie wpisy Autora
Komentarze (1)
Zaloguj się, aby dodać komentarz
Panel Bloggera
Najnowsze Wpisy
Opis Bloga
Popularne wpisy
Najnowsi Bloggerzy
Kategorie Wpisów
Chmura Tagów
Blog Kalendarz