Król Charles

Manager Leeds z początku lat 50. Major Frank Buckley zawsze był zwolennikiem piłkarzy wszechstronnych i często próbował zmieniać im pozycje, w nadziei na uwolnienie ich prawdziwego potencjału. John Charles całe swoje piłkarskie życie grał na lewej połówce, ale kiedy trafił na Elland Road, Buckley przekonał go, by w meczu sparingowym wystąpił na prawej stronie obrony, zanim przekształcił go w jednego z 34najlepszych zawodników środka obrony w brytyjskim futbolu. Trener był jednak przekonany, że Charles ma w sobie coś, co uczyni z niego niesamowitego napastnika, dlatego kilkakrotnie - i to ze sporym sukcesem - próbował go w ataku.
Charles rozpoczął sezon 1952-53 jako 21-letni filar obrony United. Miał na swoim koncie prawie 100 ligowych meczów, a Buckley był zachwycony wspaniałymi występami młodego Walijczyka w defensywie. Manager czuł jednakże, iż potężny młodzieniec jest stworzony do roli napastnika i nie mógł odmówić sobie zaryzykowania i sprawdzenia go w tej roli. Na początku października Leeds miało się zmierzyć w turnieju West Riding Senior Cup z ekipą Halifax Town, a Major zdecydował, że pozwoli sobie w tym spotkaniu na eksperymenty. Przesunął irlandzkiego skrzydłowego Jima McCabe'a do środka pola, a Charlesa ustawił na szpicy ataku. Charles rozegrał znakomitą partię i zdobył obydwa gole w wygranym 2:1 pojedynku. Buckleyowi to w zupełności wystarczyło i przekonał się o słuszności swoich przypuszczeń. Charles do końca sezonu grał już z numerem 9 na plecach.
Dick Ulyatt z Yorkshire Post był zachwycony talentem Charles'a i opiewał jego umiejętności po wyjazdowym zwycięstwie Leeds na Brentfordem 29 listopada: "Przez 4 lata Major Frank Buckley wychwalał zalety Johna Charlesa. Na długo przed tym, zanim Charles zagrał w swym pierwszym meczu dla Leeds United w Yorkshire League oraz sporo przed tym, zanim został jako 18-latek środkowym obrońcą reprezentacji Walii, powiedział: 'Mamy w tym meczu najwspanialszego piłkarza w historii Federacji i jednego z najznakomitszych w mojej 50-letniej pracy w futbolu.' Major Buckley przywołał te słowa minionego wieczoru, kiedy powiedział mi: 'Charles jest najlepszy na świecie. Jestem z niego bardzo dumny.' Grając jako środkowy napastnik dla United w meczu z Brentfordem w sobotę, Charles w pełni uzasadnił te pochwały. Zrobił nawet więcej: pokazał, że potrafi wygrywać mecze. Zdobył hattricka - swojego drugiego w listopadzie, pierwszego dnia miesiąca trzykrotnie pokonał bramkarza Hull City - i zwiększył swój ligowy dorobek do 11 goli, a wliczając w to inne mecze nawet do 13, odkąd zmienił pozycję 8 października w meczu z Halifax Town. W dodatku, udało mu się pobić klubowy rekord w lidze, w której zdobył ostatnie dziesięć goli dla Leeds, dzięki czemu poprawił dorobek Keetley'a, który miał serię siedmiu trafień w sezonie 1929-30. Powstają więc spory, czy jest on lepszym środkowym napastnikiem czy jednak obrońcą? Są ludzie, którzy twierdzą, że jest on zbyt duży, niezdarny i nie do końca dobrze operujący piłką. Kłócono się o Derek Dooley'a, który zdobył w poprzednim sezonie w barwach Sheffield Wednesday 46 goli w 30 meczach. Tu, nawiasem mówiąc, warto dodać, że Major Buckley był wśród tych trenerów, którzy widzieli Dooleya w swoim zespole od zaraz. Być może przez cały ten okres miał kogoś lepszego od Dooleya - Charlesa, który jest bardziej utalentowanym piłkarzem. Jego trzy gole były spektakularne, a futbolowi puryści mogą stwierdzić, że ani on, ani nikt inny już więcej takich bramek nie zdobędzie. By zdobyć trzecią z nich musiał ominąć zatłoczony środek boiska, pokonać kolejnego piłkarza, wziąć piłkę ze sporej odległości do bramki, zmusić bramkarza do wyjścia i umieścić piłkę w siatce. Być może on nie zdobywa podobnych goli, ale co mnie przekonało ponad wszystko, że powinien występować w ataku, to sposób w jaki dryblował w jednej z okazji, kiedy dreptał małymi kroczkami po szerokim łuku i gwałtownie skręcił zostawiając w tyle dwóch defensorów zanim podał piłkę koledze, która została później wybita na rzut rożny. To była prawdziwa sztuka, robota piłkarza w pełni ukształtowanego, mającego przez cały czas piłkę pod kontrolą, który najlepiej czuje się mając trochę wolnej przestrzeni, ale był dotychczas ograniczony przez wymagania stawiane zawodnikom tylnych formacji. A wszystko to na lodowatej nawierzchni, na której z trudem można było utrzymać równowagę. Waham się zwykle przy używania określenia 'zwycięstwo jednego zawodnika', ale to było temu najbliższe od długiego czasu, nawet biorąc pod uwagę wślizgi Nightingale'a, Kerfoota i Burden, trzy wspaniałe strzały Burdena, a także dwie znakomite interwencje Scotta. Bez Charlesa wątpię, by United wygrali z drużyną Brentford, po tym jak raz musieli się otrząsnąć po nieuznanym golu, a później utracie gola, kiedy Dare otworzył wynik. Zagrali z większą niż zwykle determinacją i nie zawsze używali wszystkich swoich atutów."
Napastnikiem Brentford był wtedy reprezentant Anglii Tommy Lawton, który opisał Charlesa jako "wspaniałego środkowego napastnika". 23Charles wciąż pamięta doskonale tamten mecz, a trzeciego gola w szczególności. "Odebrałem przeciwnikowi piłkę na naszej połowie i ruszyłem w stronę bramki. Trzy razy próbowano mnie powstrzymać wślizgiem i trzy razy udało mi się umknąć. Później musiałem już tylko pokonać bramkarza i szczęśliwie go ominąłem. Niestety, biegłem na pełnej szybkości a przyczepność była bardzo słaba, dlatego nadal istniała możliwość, że zmarnuję sytuację będąc sam na sam z bramką - szczególnie gdy zobaczyłem, że jeden z obrońców Brentford wychodzi mi naprzeciw, by zasłonić bramkę. Wszystko poszło jednak dobrze, piłka wpadła do siatki i wygraliśmy 3:2."
Charles zanotował trzeciego hattricka 17 stycznia, kiedy jest zespól wygrał 4:0 z Rotherham. Ogółem, strzelił w lidze 26 goli, do tego dołożył jednego w Pucharze Anglii. W ataku zagrał tylko 29 meczów, dlatego ten wynik jest zachwycający, ale koledzy nie dostroili się do jego poziomu i Leeds zajęło dopiero 10 miejsce, co skończyło się podaniem się do dymisji przez Franka Buckleya. Było oczywiste, że strata mentora mogła zahamować rozwój Walijczyka, ale następca Buckleya wspierał go nawet bardziej. Raich Carter był przed wojną klasowym angielskim napastnikiem, a władze klubu z Elland Road zatrudniając go na stanowisku trenera miały nadzieję, że klub z Yorkshire włączy się do walki o awans do najwyższej klasy rozgrywek.
Carter zdążył już wcześniej poznać dobrze Charlesa i postanowił wziąć go pod swoje skrzydła. Regularnie zabierał go, by wraz z nim grać w meczach charytatywnych obok takich sław jak Tom Finney i Stanley Matthews, uczył go co robić, jak czytać grę i gdzie biec, by wywołać jak największe spustoszenie w szeregach rywali. Sam Charles nie był jednak do końca zachwycony osobą nowego trenera. "Carter był bardzo uparty. Uważał, że skoro on w pewien sposób wykonywał określone czynności, to ja muszę robić tak samo. Nie pozwalał na żadne nieposłuszeństwo. To był miły człowiek, ale zakochany w sobie... Mógł wszystkie twoje zasługi przypisać sobie."
Carter nie zastanawiał się gdzie jest najbardziej odpowiednie miejsce dla Charlesa, co błyskawicznie mu się odpłaciło, gdyż już w pierwszym spotkaniu nowego sezonu wbił on cztery gole ekipie Notts County, a zaledwie trzy dni później ustrzelił hattricka przeciwko Rotherham.
Tak komentował triumf nad Notts County Dick Ulyatt: "Za wyjątkiem deszczu, na Elland Road działy się rzeczy, jakie życzył sobie John Charles i United - nieznacznie przytrzymując piłkę ze względu na wilgoć i grając spokojnym tempem. Wykorzystywali to, a w Charlesie mieli człowieka, który wykorzystywał każdą okazję, w której dostrzegł, że defensywa rywali nie będzie w stanie go dogonić lub jest niezdecydowana. Bez wątpienia było to zwycięstwo jednego piłkarza. Dwóch bocznych obrońców bardzo wspierało swych kolegów w ofensywie. Williams, jeśli weźmie się pod uwagę jego wcześniejszą długą przerwę, zaliczył najbardziej satysfakcjonujący pojedynek, zdobywając gola i wypracowując dwa inne. Burbanks na przeciwległym skrzydle, pomagał przy niektórych trafieniach, wykonał wszystko to czego od niego oczekiwano, 9 na 10 razy był tam gdzie powinien - zawsze tworzył potencjalne zagrożenie. Kiedy zasłużenie chwalimy graczy Leeds, trzeba także wspomnieć o nieuporządkowanej obronie Notts i niechęci tej drużyny do wyprowadzania ataków, mimo podobnego wyszkolenia technicznego - to był mecz Charlesa. Żaden przeciętny środkowy napastnik nie strzeliłby pierwszego gola, kiedy minął z łatwością Leuty'ego i wykończył strzałem głową wrzutkę Burdena obok zaskoczonego bramkarza. Tylko nieliczni byliby w stanie kontrolować tę piłkę tak jak on, zaledwie 20 cm od linii końcowej boiska, gdy udało mu się pokonać bezradnego bramkarza County. Jego trzeci gol to staranna główka tym razem po wrzutce Burbanksa, czwarty gol (piąty dla United) był chyba jedynym, który byłby w stanie zdobyć zwykły atakujący - dośrodkowanie Burbanksa musnęło głowę Charlesa. Wynik zaokrąglił Nightingale, który rozpoczął i wykończył akcję, w której ostatnie podanie powinno było trafić do Charlesa, zamiast Williamsa. Dodatkowo, ci entuzjastyczni napastnicy United umieścili piłkę w siatce aż dziewięć razy."
14To był dopiero początek fenomenalnego sezonu dla Złotego Chłopca, który ustanowił nowy strzelecki rekord w jednym sezonie zdobywając 44 gole, z czego 42 w lidze. Kolejny raz jednak otrzymał niewielkie wsparcie w ataku od kolegów, a jego dorobek stanowił ponad połowę bramek całego zespołu, co skończyło się rozczarowującym 10. miejscem w tabeli. Pozycja była dla klubu podwójnie niezadowalająca, gdyż brak sukcesu wiązał się w osobistą dominacją Charlesa, co z kolei sprawiało, że z pewnością będzie on kuszony ofertami z większych klubów. Utrata Walijczyka mogłaby być dla zespołu prawdziwą katastrofą, która cofnęłaby go o parę lat wstecz. Nawet w tamtych czasach gazety były pełne spekulacji na temat transferów, a jedna z największych gwiazd brytyjskiego futbolu jaką był Charles, pomimo, że nigdy nie zagrał w pierwszej lidze, była prawdziwym faworytem prasy jeśli chodzi o plotki dotyczące potencjalnej zmiany barw. Prezydent Leeds Sam Bolton zawsze zaprzeczał wiadomościom o nowych ofertach oraz podkreślał, że Leeds nie chce rozstawać się z Charlesem za żadne pieniądze. Dla klubu z Yorkshire były to trudne czasy w kwestii finansów, ale twardo odrzucano wszystkie propozycje, nawet opiewającą na 40 tysięcy funtów z Cardiff City, jaką złożono w 1953 roku.
Richard Coomber przywoływał później te czasy w swojej książce "Król John": "Z zaledwie jedną wygraną odniesioną w sześciu meczach na początku sezonu 1954-55 i wycofaniu go z powrotem do środka pola(?), John zdecydował się na zmianę i poprosił o transfer. Dyrektorzy byli tym zaniepokojeni i wieczorem 29. września zwołano spotkanie, by przedyskutować treść listu. W Yorkshire Post tamtego ranka Eric Stanger opisał decyzję, którą musieli podjąć jako "najtrudniejszą w 35-letniej historii klubu". W długim artykule dał on jasny obraz sytuacji z jaką musieli się w tamtych czasach mierzyć profesjonalni piłkarze w Anglii: 'Zgodnie z prawem ligi, John Charles nie może zasadniczo zarabiać większych pieniędzy w Arsenalu, Cardiff City lub (o ile wybaczą mi za użycie ich jako przykładu) Halifax Town niż w Leeds United. Nie można mu płacić więcej niż 15 funtów podczas sezonu, do tego dodatkowe 2 funty za wygraną i 1 funt za remis. Piłkarz jego pokroju może żądać tylko zwyczajowego maksimum zgodnego z przepisami Ligi, gwarantującego zarobki 750 funtów przez pięć lat, nieważne gdzie gra. Dlaczego więc Charles chciałby odejść? Jak sam pierwszy by przyznał, był na Elland Road traktowany tak dobrze jak nigdzie indziej. On chce grać w pierwszej lidze. Czy możemy go za to winić? Jego zdolności są niesamowite, a nikt nie może kłócić się z artystą, który chciałby w najlepszy sposób korzystać ze swojego talentu. On czuje, że powinien spróbować futbolu na najwyższym poziomie, z lepszą drużyną niż Leeds United.' Stanger przyznał, że cieszy się, iż to nie do niego należy podjęcie decyzji, ale przychylnie patrzył na pomysł zainkasowania pieniędzy i wzmocnienia dzięki temu drużyny na kilku pozycjach. Tamtego wieczoru Leeds grało sparing, na którym pojawił się manager Cardiff City Cyril Spiers, który był gotowy zwiększyć swoją poprzednią ofertę do poziomu 50 tysięcy funtów, gdyby dano mu choćby najmniejszą zachętę. Sprawie przyglądał się także Arsenal, gotowy do złożenia propozycji był również manager Chelsea Ted Drake. Następnego dnia Yorkshire Post podało, że Leeds nie przystało na żądanie samego piłkarza. Charles powiedział: 'Nadal niecierpliwie czekam na grę w pierwszej lidze, ale cóż mogę zrobić? Zostałem wezwany na spotkanie i tam powiedziano mi, że klub nie pozwoli mi odejść. Nie byłem tym zbytnio zaskoczony.' Kiedy weźmie się pod uwagę furię niektórych współczesnych piłkarzy, którym klub nie pozwolił na odejście, dostojna odpowiedź Charlesa oraz, co robi jeszcze większe wrażenie, jego dalsze oddanie na boisku, mówią wiele dobrego o jego charakterze. Grając na środku obrony, ciągnął drużynę do przodu, a ich passa ośmiu meczów bez porażki na sam koniec sezonu wywindowała zespół na czwartą pozycję w tabeli, z zaledwie jednym punktem straty do trzech klubów nad nimi."
To był dziwny ruch Cartera, który za czasów swojej piłkarskiej kariery był sławnym napastnikiem, że postanowił obejść się z ogromną pomocą Charlesa z przodu. Buckley, jako było obrońca, zdawał sobie sprawę z wagi defensywy i konieczności posiadania tam odpowiednich piłkarzy, ale zainteresowania Cartera leżały w ataku. Zatrważający bilans 15 bramek straconych w pierwszych pięciu meczach nie pozostawił mu jednakże wielkiego wyboru, dlatego postanowił przesunąć Walijczyka do tyłu, z niezwykle dobrym efektem.
Leeds było na wiosnę zespołem, który znajdował się w najlepszej formie i błyskawicznie wspinał się górę tabeli, zyskując przy tym poważną możliwość awansu. Wcześniejsze straty okazały się jednak zbyt duże, przez co w ostatecznym rozrachunku zabrakło jednego punktu, nie pomógł nawet imponujący bilans sześciu zwycięstw w ostatnich ośmiu meczach. Po odejściu długoletniego kapitana Tommy’ego Burden po katastrofalnym meczu z września, kiedy Leeds uległo w Bury 5:3, opaska kapitańska powędrowała do Charlesa. Ta nowa godność zmobilizowała go do czynienia jeszcze większych postępów. Kibice klubu, który od degradacji w 1947 roku mogli dopingować niemalże tylko Charlesa, z optymizmem czekali na sezon 1955/56. Końcowa passa pokazała, że Leeds United może mierzyć się z najlepszymi, a spodziewano się nawet czegoś więcej.
Richard Coomber: "Sezon zaczął się od porażki 2:1 w Barnsley, po czym nastąpiły dwie wygrane z Bury i Middlesbrough. Ale to był tylko duży krok naprzód i jeden wstecz. Raich Carter zaczął rozgrywki z Charlsem na środku obrony, a po ośmiu spotkaniach przesunął go na prawą stronę, gdzie miał trochę większy wpływ na konstruowanie akcji przez jego zespół. Młody Jack Charlton przyszedł na numer piąty. Leeds nadal bardzo brakowało jednak goli Walijczyka - jak do tej pory miał na swoim koncie tylko jedno trafienie - aż w końcu Carter zdecydował, że są one ważniejsze, niż jego obecność w defensywie." Po pierwszym meczu, w którym Leeds rozbiło Bristol Rovers 4:1 musiał on mieć wątpliwości, ale gol Charlesa dał trzy punkty w kolejnym meczu ze Stoke, a w każdym z pięciu następnych meczów trafił on do siatki. Nie wszystkie te spotkania były wygrane, ale Leeds zdołało utrzymać kontakt z czołówką, w której tylko Sheffield Wednesday utrzymywało równą dyspozycję. Carter ponownie przemeblował swój skład w połowie lutego, kiedy powierzył Charlesowi rolę prawego ze środkowych pomocników, dzięki czemu brał on udział19 nie tylko w konstruowaniu akcji, ale podłączał się do napastników. Ten ruch szybko się odpłacił. Na pokrytym śniegiem boisku, Walijczyk pokazał, co Dick Ulyatt opisał jako 'w wielu aspektach najlepszy mecz, jaki Charles kiedykolwiek zagrał dla Leeds United', a dodatkowo określił go tamtego dnia jako 'kompletnego piłkarza w obronie i ataku'. Dobijając strzał Bob Forresta dał Leeds prowadzenie, a drugą bramkę zdobył niski Forrest, który wyskoczył wyżej od obrońców i skierował piłkę do siatki.
"Wtedy szanse na awans nadal miało siedem klubów. Sheffield Wednesday pozostawało murowanym faworytem i jedyną niewiadomą było, który z zespołów z dalszych miejsc zachowa najrówniejszą formę. Tą drużyną okazało się być Leeds United. Po wygranej nad Plymouth, w Wielki Piątek przyszło imponujące zwycięstwo nad Fulham. Następnego dnia bezbarwne Leeds uległo 0:2 Nottingham Forest, ale wszystko to zostało zapomniane kiedy w Wielkanocny Poniedziałek dzięki hattrickowi Charlesa Leeds pokonało, tym razem u siebie, drużynę Fulham 6:1.
Od tamtego dnia nie trzeba już było się oglądać za siebie, a Carter mógł z dumą przyjechać do swojego byłego klubu - Hull - w ostatniej kolejce rozgrywek, ze świadomością, że wygrana oznacza awans. 15 tysięcy fanów Leeds, czyli o 3 tysiące więcej niż tych, którzy oglądali domowe zwycięstwo odniesione nad Plymouth miesiąc wcześniej, pojechało na Boothferry Park. Na początku Charles dał prowadzenie United, ale Hull szybko wyrównało stan meczu. Nerwy niewątpliwie odgrywały wielkie znaczenie, a kiedy do końca meczu zostało mniej niż pół godziny, Leeds przyznano rzut karny, do którego podszedł Charles: 'To nie było łatwe zadanie wykonywać taki ważny strzał, dlatego byłem podwójnie szczęśliwy, kiedy zobaczyłem piłkę trzepoczącą w siatce.' Dwa późniejsze gole weterana Harolda Brooka, ściągniętego za 600 funtów z Sheffield United, były zwieńczeniem passy sześciu zwycięstw z rzędu, w których na konto Charlesa można było zapisać dziewięć goli, a w całym sezonie aż 29. W końcu otrzymał on okazję do zaprezentowania swojego talentu na wielkiej arenie."
Bez Charlesa Leeds raczej nie udałoby się tego osiągnąć. Ale pomimo bycia bezsprzecznie najlepszym graczem Leeds, całej drugiej ligi, a prawdopodobnie też kraju, Walijczyk był ostatnią osobą, która wspominała o swoim udziale w sukcesie. "Czterech ludzi w środku, skrzydłowi i napastnicy wykonali całą robotę, byli prawdziwymi żądłami" - mówił Charles. "Raich Carter nie zmienił systemu - większość drużyn grała w ten sam sposób. Byliśmy wszyscy tak samo opłacani, nikt nie był od nikogo lepszy. Byliśmy zjednoczeni... w drużynie panował duch zespołowy, zagraliśmy razem wiele spotkań. Kibice wspierali każdego z nas. To przekonało nas, że możemy uzyskać awans."
Dla Charlesa było to niczym spełnienie marzeń. W wieku 17 lat został dostrzeżony przez Leeds, które akurat spadło wtedy do drugiej ligi i całe swoje dotychczasowe piłkarskiego życie spędził w tym klubie grając na tym poziomie rozgrywek. Można jednak było dostrzec, że jego talent powinien być zaprezentowany na najwyższym szczeblu. Jego poprzednie prośby o transfer wynikały z frustracji związanej z niemożnością zmierzenia się z najlepszymi, a nie miały podłoża finansowego. John Charles był głodnym gry, ambitnym piłkarzem, który szukał wyzwań i rozkoszował się możliwością sprawdzenia swoich umiejętności. Cały futbolowy kraj zastanawiał się latem 1956 roku czy Charles podczas swojego pierwszego kontaktu z pierwszą ligą będzie potrafił podtrzymać fenomenalne standardy, które wyznaczył sobie przez minione siedem lat. To samo pytanie zadawano w kontekście całego klubu - Leeds United zawsze miało problemy z utrzymaniem się w pierwszej lidze - czy tym razem miało być inaczej? Z pewnością wielu dziennikarzy z Londynu i całego południa pamiętało jakie problemy miał Charles, kiedy pierwszy raz zagrał dla Walii i spodziewali się, że podobne kłopoty przysporzą mu defensorzy z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ku zaskoczeniu większości, zarówno piłkarz jak i klub dosyć łatwo potrafili przystosować się do nowych okoliczności. Sam Charles w pierwszym meczu, u siebie z Evertonem, został przyćmiony przez 34-letniego Harolda Brooka, który ustrzelił hattricka. Walijczyk zdobył tylko jednego gola, ale cały zespół zagrał znakomicie i spotkanie zakończyło się imponującym wynikiem 5:1. Charles dołożył do swojego dorobku kolejne dwa trafienia już w następny czwartek, zapewniając Leeds dwa punkty na wyjeździe przeciwko ekipie Charlton i kiedy 22. września klub z Yorkshire podejmował Aston Villę zajmował drugie miejsce w tabeli, ze stratą ledwie jednego punktu do niesamowitych Dzieci Busby'ego z Manchesteru United. Stadion przy Elland Road, który przyszło wizytować drużynie z Birmingham był jednak w trakcie prac remontowych po pożarze, jaki przydarzył się w poprzedni wtorek. Ogień strawił główną trybunę, co okazało się mieć trwały wkład w historię Leeds United. Brak ubezpieczenia przysporzył dodatkowych kłopotów finansowych, co z kolei przyspieszyło nieuniknione odejście Charlesa.
"Atmosfera była bardzo dziwna" - mówił Charles. "Wybieganie było śmieszne - szło się na parking, a potem w środek niczego. Wszyscy mieliśmy nowe buty, które musieliśmy namoczyć i nosić na parę dni przed meczem, kopiąc piłkę jak najmocniej, by były one gotowe na czas."
Na chwilę obecną klub cieszył się ze swojej nowej przygody, a John Charles gdziekolwiek grał ekscytował kibiców. Jak podawał Times: "Wszystko stanęło w płomieniach: biura, szatnie, sprzęt, generatory do systemu sztucznego oświetlenia. Teraz zespoły przebierały się przy lokalnym boisku wzdłuż ulicy, przywożone przez trenera, a tego samego pojazdu używano w trakcie przerw, 18gdy dokonywano taktycznych zmian. Leeds oczywiście zaczęło występować w nowych strojach, jedyne co było w nich złe to jednak buty, które praktyczne nie nadawały się do strzelania. W ich składzie był za to Charles. Na boisku samotnie prezentował się jak prawdziwa bomba zapalająca. Był tym jedynym człowiekiem, który błyskawicznie mógł ożywić spotkanie. Cóż z niego za postać i zawodnik! W historii światowej piłki było kilku wyśmienitych wszechstronnych piłkarzy. 'Nudger' Needham z Sheffield United, który zaliczył mnóstwo występów w reprezentacji Anglii na wielu pozycjach, czy ostatnio Irlandczyk Carey z Manchesteru United. Wśród współczesnych można wymienić Austriaków Ocwirka i Hanapiiego. Jak się jednak wydaje, żaden z nich nie byłby w stanie przewyższyć Charlesa. Wykuty z granitu w jednej z walijskich miejscowości, Charles miał pozycję pozwalającą mu w znaczny sposób wpływać na przebieg gry. Spór o to, czy posiadał on doskonały artyzm, taki jak Matthews, który kształtował walkę na boisku zgodnie z własnymi zamierzeniami, mógł trwać bez końca. Teraz jednak, jak udowadniał to wcześniej, Charles po raz kolejny potwierdził, że potrafi wygrywać samemu mecz. W poprzednią sobotę jego dwa gole dały Leeds wygraną nad Wolverhampton Wanderers. Teraz jego bramka z dziewiętnastej minuty w to senne popołudnie pokonała Aston Villę. Co więcej - gdyby miał więcej szczęścia mógł trafić do siatki trzy czy nawet cztery razy. Aston Villę ratowały albo centymetry albo wspaniałe parady zwinnego bramkarza Simsa. Leeds to niekoniecznie tylko Charles, ale zespół jest zbudowany wokół niego i bardzo mądrze go wykorzystuje. Mało tego, bardzo często używają oni fortelu w którym udział biorą Brook, Forrest i Charles - trio napastników. Stosują ciągłą rotację, zamieniają się pozycjami, każdy z nich w jednej chwili może zostać środkowym napastnikiem. To niesie za sobą element zaskoczenia i gdyby nie zdeterminowana defensywa Villi, wślizgi Baxtera, czujność Simsa między słupkami oraz parę nieprecyzyjnych i pechowych wykończeniem, spotkanie mogło być rozstrzygnięte przed upływem godziny. Jak zawsze, tak i tym razem, to Charles odmienił sytuację, jeszcze przed przerwą. Na tym etapie pojedynku rozpoczął on akcję w środku pola, po czym wykorzystał dośrodkowanie Forresta z prawej strony i strzałem głową zdobył gola, trzykrotnie także zmusił Simsa i defensywę Villi do ogromnego wysiłku, trzykrotnie pokazując świetne połączenie szybkości i siły. Później Charles przyczaił się, zastosował taktyczny podstęp, który miał wprawić rywala w fałszywy spokój. Błyskawicznie wracał jednak na pierwszy plan, na pole walki, ze zwrotnością prawdziwego niszczyciela. Atomowy strzał z ponad 20 metrów zmusił Simsa do obrony samą końcówką palców, a kolejne uderzenie zostało już zatrzymane przez słupek."
Ekscytujące występy trwały nadal, co zrelacjonował Richard Coomber: "Na koniec sezonu Charles był liderem klasyfikacji strzelców, z 38 golami na koncie. Leeds skończyło rozgrywki na ósmej pozycji i potrafiło strzelić bramkę każdej drużynie z wyższych lokat od siebie, za wyjątkiem Preston North End. Charles zniszczył Sheffield Wednesday trzema golami w meczu u siebie, to samo powtórzył na boisku przeciwnika - wyczyn ten po raz pierwszy udał mu się przeciwko ekipie Rotherham w sezonie 1953/54, a teraz miał on w swoim dorobku już 11 hattriców. W tym sezonie pełnym cudownych bramek, chyba najbardziej pamiętny moment miał miejsce podczas drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia na Elland Road, kiedy Leeds pokonało marzące o mistrzowskim tytule Blackpool aż 5:0. Yorkshire Post pisał: 'Sensacyjny początek meczu ustawił zwycięski marsz drużyny gospodarzy, piłka w pierwszych trzynastu sekundach spotkania krążyła wśród zawodników Leeds: Brooka, Forresta, Overfielda, by ostatecznie trafić do Charlesa, który z łatwością poradził sobie z podaniem lewoskrzydłowego i strzałem z ostrego kąta zdobył gola. Jeśli te opisy sezonu podczas którego Leeds awansowało i ich pierwszego roku po powrocie do pierwszej ligi sprawiły, że postrzegacie ten zespół jako drużynę jednego człowieka, to nie jesteście pierwszymi, którzy tak pomyśleli. W pewnych kręgach byli oni znani jako 'John Charles United' - określenia tego nienawidził sam Walijczyk. Z typową sportową postawą napisał on w 'Królu piłki': 'Jeśli chodzi o krytyków, Leeds United zdawało się dla nich nie istnieć. Oni pisali o Johnie Charlesie - robili to tak często, że musiałem zaprzestać zbierania wycinków z prasy! Ale kiedy już o mnie pisali, nie wspominali słowem o klubie czy moich kolegach z drużyny. Na Elland Road przekręcaliśmy ich pochwały. Odmawialiśmy wyprowadzania nas na manowce przez dzikie indywidualne komplementy. Interesowały nas słowa pochwały dla zespołu i uzyskanie rozgłosu dla klubu. Tak więc, kiedy spływało na mnie mnóstwo superlatyw, na Elland Road traktowaliśmy je jako uznanie dla całej ekipy. To było absolutnie skandaliczne sugerować, że ja wykonywałem całą pracę dla Leeds United. Miałem wielu świetnych kolegów w drużynie, a gdyby nie ich ogromna lojalność i pomoc nigdy nie udałoby mi się uzyskać mojej obecnej pozycji w futbolu, podobnie rzecz miałaby się z klubem."
Ostatni mecz tego wspaniałego sezonu, w który Leeds pokonało Sunderland, było także ostatnim spotkaniem dla Walijczyka w tym klubie, który był dla niego niczym dom przez prawie dziewięć lat. Głosy ludzi zarządzających finansami w końcu przeważyły i Charles swój kolejny sezon miał rozpocząć we Włoszech. Był on jednak bardzo zdeterminowany, by zakończyć swój pobyt w ekipie z Yorkshire w znakomitym stylu, a jego ostatni występ na Elland Road tak opisywał Richard Ulyatt: "Z piłkarskiego punktu widzenia John Charles nie mógł lepiej zakończyć swojej kariery na Elland Road. Zdobył dla United drugiego i trzeciego gola meczu, przez co jego całkowity dorobek w lidze wyniósł 38 trafień. Sunderland bardzo potrzebowało punktów. Nie mogło pozwolić Charlesowi na spektakularny występ nie tylko ze względów sentymentalnych, jednak nie udało im się go powstrzymać. Nigdy nie zapomnę sposobu w jakie wyprzedził Daniela, rosłego pomocnika rywali, kiedy obydwaj pędzili w stronę bramki Sunderlandu, a Daniel próbował utrzymać piłkę przy sobie, ale Charles mu ją ze spokojem wygarnął, bez najmniejszych problemów. Wyglądało to jakby jeden zawodnik zlał się z drugim, piłkarz w czerwonej koszulce pędził z piłkę, nagle przed nim, bez żadnego zachwiania, znalazł się człowiek w niebieskim stroju. W repertuarze Charlesa znalazł się nowy ruch; myślałem, że już wszystkie z nich widziałem. Obydwa jego gole były nagrodą od losu, zdobyte tylko dzięki temu, że artysta potrafił umieścić piłkę w odpowiednim miejscu. W obydwu przypadkach musiał on wyprzedzić rywali. Przez większość meczu Charles był kryty w nierzucający się w oczy sposób przez Daniela, który wielokrotnie grał z nim w reprezentacji Walii, dlatego musiał znać każdy jego ruch, przez Andersona, pomocnika Sunderland oraz czasami przez Elliotta, który poza tym niczym się nie wyróżnił. Mimo to, Charles zdobył dwa gole. Przykład dał mu niesamowity strzał Harolda Brooka z ponad 25 metrów z 55 minuty, który ożywił ten momentami nudny pojedynek. Sposób w jaki Brook strzela ze środka pola zastanawia mnie czemu United próbowało go na innych pozycjach niż środkowy napastnik. To uderzenie zakończyło wyrównaną walkę. Ten najbardziej nadzwyczajny sezon dla United zakończył się - na początku rozgrywek jako beniaminek rozgrywek znajdowali się prawie na szczycie tabeli, później przydarzył się ten katastrofalny pożar, następnie dowcipy o zespole Charles United, aż po transfer za kwotę 80 tysięcy funtów. W następnym sezonie po raz pierwszy od niemal dekady nie będzie już Charlesa o którym można pisać. Jak dziwnym będzie się to wszystko wydawać. W tej chwili ciężko powiedzieć kto wypełni tę pustkę."
źródło: mightyleeds.co.uk

Komentarze (0)

Póki co nie ma tu żadnych komentarzy

Najnowsze komentarze

Tabela ligowa

# Zespół Z P R PKT
1 Juventus 30 3 5 95
2 Napoli 28 3 7 91
3 Roma 23 7 8 77
4 Lazio 21 8 9 72
5 Inter 20 6 12 72
6 Milan 18 10 10 64
7 Atalanta 16 10 12 60

Wasze Sondy

Mega ultra super hiper spierdolony
20%
Chujowy
20%
Zjebany
20%
Popierdolony
20%
Cipowaty
20%
Dobry trener :D haha, na prawde to jest chujowaty
0%
Panel Menu