
Roberto Baggio, urodzony 18 lutego 1967r. w Caldogno,
niedaleko Vicenzy. Od najmłodszych lat zakochany w futbolu. Twierdzi, że już w
dzieciństwie powinien dostać Złotą Piłkę, kiedy bił jeden po drugim uliczne
neony. Kiedyś największym marzeniem szóstego z ośmiorga dzieci państwa Baggio
były buty piłkarskie.
"Wypatrzyłem
kiedyś parę butów, chciałem je na własność, za wszelką cenę, ale nie było
mojego numeru. Przerażony myślą, że nie będę ich miał, kupiłem o numer za małe.
Kiedy grałem, palce niemal przebijały czubki. Nieziemski ból. Innym razem
kupiłem sobie buty z odkręcanymi korkami. Byłem wniebowzięty, poszedłem w nich
spać. Podarłem całe prześcieradło".
Treningi rozpoczyna w miejscowym klubie Caldogno. Robi
błyskawiczne postępy i szybko zostaje wypatrzony przez trenerów Vicenzy. W
wieku zaledwie 16 lat debiutuje w SerieC . Bardzo szybko dopadają go kłopoty ze
zdrowiem. Rozpoczęły się, trwające już przez całą karierę problemy z kolanem.
Baggio mówi o nim:
"Boli mnie za
każdym razem, kiedy gram. Kiedy trenuję. Nie mówię nic trenerom, bo sadzaliby
mnie na ławce. Nazwali mnie chorym z urojenia. W wieku 18 lat powinien przestać
grać - tak zawyrokowała medycyna. Przez całą karierę miałem do dyspozycji jedną
i pół nogi. I niespożytą pasję" . Mimo to, staje się prawdziwą gwiazdą
Vicenzy. Dzięki jego wspaniałej grze klub awansuje do Serie B. Jednak tam juz
Roberto nie zagrał. 3 maja 1985 roku podpisuje kontrakt

z Fiorentiną. Dwa dni
później, podczas pożegnalnego meczu w barwach Vicenzy, przeciwko drużynie
Rimini doznaje bardzo poważnej kontuzji, która mogła zakończyć jego karierę-
zerwał więzadło krzyżowe w prawym kolanie. Leczenie i rehabilitacja trwa ponad
rok. Debiut w Serie A nastąpuje dopiero 21 września 1986 r. w meczu z
Sampdorią. Debiut okazuje się pechowy- kolejna kontuzja kolana. Znów czeka go
leczenie i rehabilitacja. Do gry powraca pod koniec sezonu, 18 maja 1987 r w
Neapolu przeciwko nowemu mistrzowi Włoch. Tego dnia strzela również swoją
pierwszą bramkę w Serie A.
Kolejny sezon okazuje się zdecydowanie lepszy dla
Roberto. Dzieki dobrej dyspozycji, dostaję szansę debiutu w reprezentacji
Włoch. Ma to miejsce 16 listopada 1987 r. w meczu przeciwko Holendrom. Półtorej
roku później strzela Urugwajowi swoją pierwszą bramkę w reprezentacji.
Jedną z najważniejszych dat w życiu Roberto jest 1
styczeń 1988 r. Tego dnia, za sprawą swego przyjaciela Maurizio, filozofią jego
życia staję się buddyzm.
Sezon 89/90 jest jego ostatnim spędzonym we Florencji.
Viola dochodzi do finału pucharu UEFA, gdzie w dwumeczu ulega Juventusovi
Turyn. W tym sezonie na dobre rozbłysła gwiazda Baggio. Zaowocuje to powołaniem
do kadry na mistrzostwa świata odbywające się w tym razem we Włoszech. Squadra
Azzurra jako gospodarz jest typowana jako główny faworyt do końcowego sukcesu.
Na mundialu Roberto jest tylko rezerwowym, a mimo to rozkochuję w sobie całą
Italię. Jego bramka przeciwko Czechosłowacji uznana zostaje za najładniejszą
bramkę mistrzostw, a sam Roberto trafia do najlepszej jedenastki turnieju.
Włosi kończą mistrzostwa na 3 miejscu, odpadając w półfinale po karnych z
Argentyną.

Po sezonie 89/90 Baggio opuszcza Fiorentinę i przenosi
się do Juventusu, stając się nadroższym piłkarzem świata. Kwota transferu
wynosi ok. 19 mln $. Sam Roberto wolałby zostać we Florencji, i spłacić swój
dług wobec zespołu. Jednak Fiorentina potrzebowała pieniędzy, a oferta Juve jest astronomiczna. Po ogłoszeniu informacji o transferze na ulicach Florencji
wybuchają zamieszki, w wyniku których ok. 50 osób zostaje rannych. Baggio widzi
obrazy walk w telewizji i płacze. Podczas gdy Gianni Agnelli ironizuje:
"Kiedyś wychodziło się na ulice, żeby
protestować przeciwko Fiatowi, teraz po to, żeby Baggio nie przeszedł do
Juventusu. Rzekłbym, że kraj ma się dużo lepiej". To właśnie Agnelli
nazwie Baggio 'mokrym królikiem'.
W pierwszym meczu przeciwko Fiorentinie, Roberto odmawia
strzału z rzutu karnego. Zostaje zmieniony przez trenera, do piłki podchodzi De
Agostini, nie trafia, a Juve przegrywa 0:1.
Mimo to w biało-czarnej koszulce Roberto spędza najlepszy okres w swej
karierze. Jednak nie jest to najlepszy okres dla Starej Damy, która od czasu
odejścia Platiniego nie potrafi grać na miarę swych możliwości. Pomóc w
powrocie na szczyt ma Roberto. Pierwszy sezon Baggio w Turynie jest dla Juve
nieudany. Mistrzem zostaje Sampdoria, puchar przypada Romie. Roberto jest
jednak najlepszym strzelcem Juve zdobywając 14 bramek w Serie A. Drugi sezon
jest dla niego lepszy. Strzela 22 bramki (18 w lidze i 4 w pucharze), jest to
jednak za mało na spektakularny sukces drużyny. Juve zostaje tylko wicemistrzem
a w finale Coppa Italia ulega Parmie. Kolejny sezon, to najbardziej udany rok w
jego karierze. Juve pod wodzą Trappatoniego, nie potrafi przeszkodzić Milanowi
w obronie Scudetto, ale dociera do finału Pucharu UEFA gdzie dwukrotnie
pokonuje Borussie Dortmund 3:0 i 3:1, zdobywając puchar po raz 3 w historii.
Cały sezon to popis gry Roberto. Włoch trafia do bramki rywali 30 razy (21
bramek w lidze, 3 w Coppa Italia, 6 w pucharze UEFA). Triumf na europejskiej
arenie i świetna forma w eliminacjach do mistrzostw świata przyczyniają się do
największego sukcesu w karierze Roberto. Dziennikarze "France
Football" uznają go najlepszym piłkarzem grającym w Europie, przyznając mu
złotą piłkę. Był czwartym zawodnikiem Juve który dostąpił tego wyróżnienia.
Wcześniej złotą piłkę otrzymali Omar Sivori, Paolo Rossi, oraz trzykrotnie
Michel Platini. W tym samym roku do Juventusu przychodzi utalentowany 19 latek,
przyszły następca Baggio - Alessandro Del Piero. Kolejny sezon w Juve znów bez
sukcesów. Bilans bramkowy słabszy niż rok temu. Tym razem kończy się na
"zaledwie" 22 bramkach. Jednak rok 1994 to przede wszystkim mundial w
USA. Baggio jedzie na niego jako największa gwiazda włoskiej reprezentacji.
Dzięki 2 bramkom Roberto włosi eliminują Nigerię. W ćwierćfinale przychodzi im
się zmierzyć z Hiszpanami. Po świetnym podaniu Signoriego, znów strzela
Roberto, włosi wygrywają 2:1 i grają w półfinale. Tam czeka rewelacja turnieju-
Bułgaria. Jednak Roberto strzelając

dwie bramki odprawia ich z kwitkiem, i
squadra azzura po 12 latach znów gra w
finale mistrzostw świata. Naprzeciw stają brazylijczycy. Po 120 minutach
bezbramkowego meczu oglądamy rzuty karne. Presji nie wytrzymali Baresi i
Massarro. Przedłużyć nadzieję może tylko Baggio. Przymierza i... strzela nad
poprzeczką. Po latach w autobiografii opowiada:
"Po tym strzale trwałem przez długie minuty w otępieniu, nie
mogłem przyjąć do wiadomości, że to już koniec. Koledzy poszli na kolację, ja
zamknąłem się sam w pokoju. Najtrudniejszy moment w karierze wciąż powraca w
snach, niczym koszmar".
Po powrocie do Włoch, znów zaczęły się problemy ze zdrowiem. Baggio gra
niewiele, a podczas jego nieobecności znakomicie zastępuje go Alex Del Piero.
Mimo braku Baggio, Juventus z nowym trenerem Marcello Lippim osiąga najlepsze
wyniki od lat. Dociera do finału pucharu UEFA, zdobywa puchar Włoch, ale co
najważniejsze wygrywa pierwsze od czasu odejścia Platiniego scudetto (23 w
historii klubu). Paradoksalnie więc, Juve odnosi największe sukcesy bez swojej
największej gwiazdy. Jest to ostatni sezon gry Roberto w Turynie. Marcello
Lippi stawia na Alexa, a Baggio zmienia pracodawcę z Agnellego na
Berlusconiego. W Milanie wciąż prześladują go kontuzje. Mimo to, przy znikomym
swym wpływie, Baggio po raz drugi, i ostatni w swojej karierze zdobywa
scudetto. Nie wystarcza to jednak Sacchiemu aby zabrać Roberto na mistrzostwa
Europy do Anglii. Sacchi najprawdopodobniej, obwiniał Baggio za porażkę z
Pasadeny. Po kompromitacji Włochów na Euro (nie udaje się im wyjść z grupy) na
stanowisku selekcjonera Sacchiego zastępuje Cesare Maldini.

W sezonie 96/97 Baggio gra mało. Mimo to prasa domaga się
powołania ulubieńca włochów do kadry. W kwietniu 1997 Maldini ugina się pod
presją mediów i kibiców, powołując Roberto na mecz z Polską. Włosi zwyciężają
3:0, a Roby strzela jedną z bramek. Maldini daje jednak Baggio do zrozumienia
że aby pojechać na mundial musi grać w klubie. W ten sposób Roberto decyduję
się opuścić Milan i przychodzi do Bolonii. Od początku sezonu gra świetnie,
pokazując iż zasługuję na szansę gry podczas zbliżających się mistrzostw.
Jednak w końcu popada w konflikt z trenerem Uliverim. Eskalacja konfliktu
nastąpuje przed meczem z Juve. Juve, aktualny mistrz, ze wspanialym Alexem.
Całe Włochy czekały na mecz Bologna-Juventus, traktując go jak pojedynek Baggio
i Del Piero. Uliveri nieoczekiwanie sadza Roberto na ławce. Ten urażony
opuszcza stadion. Później przeprosi jednak za swe zachowanie, sezon kończy z
rekordową dla siebie ilością 22 bramek w Serie A i powołaniem do kadry na
mundial. Do Francji jedzie tylko jako zmiennik Del Piero. Alex jest
bezbarwny, a Baggio wchodząc z ławki rezerwowych przyćmiewa swego konkurenta. W
meczu z Chile zdobywa i wykorzystuje w końcówce karnego, dzięki czemu włosi
remisują 2:2. W spotkaniu z Austrią wchodząc z ławki rezerwowych strzela bramkę
i zalicza wspaniała asystę. Przeciwko Francji, w ćwierćfinale, znów jest tylko
rezerwowym. Pod koniec dogrywki marnuje doskonałą sytuację, mecz kończy się
bezbramkowym remisem, a o awansie zdecydują rzuty karne. Po raz 3 z rzędu
Baggio odpada z MŚ po karnych. Tym razem pechowym egzekutorem okazuje się Luigi
Di Biagio.

Po mistrzostwach Roby znów zmienia klub. Trafia do mediolańskiego
Interu, gdzie ma stworzyć duet marzeń z Ronaldo. Początek jest obiecujący.
Roberto gra, strzela bramki.
Jednak znów daje o sobie znać kolano. W wyniku tego traci miejsce w podstawowej
11 Interu. Aż w końcu przychodzi mecz z Realem. Decydujący dla awansu do
ćwierćfinałów. Inter potrzebuje zwycięstwa. Roby wchodzi na boisku w 70 minucie
spotkania kiedy Real prowadzi 1:0. Strzela 2 bramki, a Inter gra dalej.
W kolejnym sezonie Inter przejmuje stary znajomy Roberto, Marcello Lippi.
Konsekwentnie pomija on Roberto przy ustalaniu składu. Rozpoczyna się wojna
pomiędzy Lippim a Baggio. Podczas meczu sparingowego Roberto zalicza wspaniałą
asystę - idealnie podaje piłkę Vieriemu z odległości 40 metrów, ręce same
składają się do oklasków. Ale Lippi jest innego zdania: "
Co, do diabła? Myślicie, że to teatr?
Jesteśmy tu po to, żeby pracować, a nie prawić sobie nawzajem
komplementy".
Konflikt się zaostrza. Roberto gra sporadycznie, wyłącznie wtedy kiedy kontuzjowani są inni zawodnicy. Ale kiedy gra, wykorzystuje szansę. Strzela, asystuje, a Inter zwycięża. To jednak za mało dla Marcello. Autobiografia
Baggio to wielka krytyka pod adresem Lippiego.
"Chciał mnie zniszczyć. Chciał się mnie pozbyć" -
twierdzi poszkodowany. Pewnej niedzieli media przyglądają się lepiej czapce,
którą przywdziewa podczas przesiedzianych na ławce meczów. Napis po hiszpańsku
głosi:
"Matame, si no te
servo" (zabij mnie, jeśli nie jestem ci potrzebny).
Po skończonych kontrakcie Roberto decyduje się opuścić Inter. Ze względu na swe
wymagania finansowe, długo nie może znaleźć klubu. Aż w końcu podpisuje umowę z
Brescią. Szybko jednak dopada go kontuzja, i Roberto czeka kolejna przerwa w
grze. Powrót po kontuzji jest wspaniały. Dzięki 2 bramkom Roberto Brescia
wygrywa z Violą 2:1. Strzela jeszcze Juventusovi i 3-krotnie pokonuje
Chimentiego grającego w barwach Lecce.
Kolejnym celem Roberto są mistrzostwa w Koreii i Japonii.
"Żeby pojechać na mundial, gotów
jestem nawet stanąć w bramce. Podawać piłki - byle tylko być z drużyną w takim
momencie" - deklaruje Roby. Doznaje dwóch
poważnych kontuzji w ciągu sezonu, przechodzi operację, pracuje codziennie po
10-12 godzin, żeby dojść do siebie. Następuje wielki powrót Baggio. Strzela 11 bramek w 12 meczach, a Brescia utrzymuję się w Serie A. Jednak Trapattoni nie może uwierzyć w cudowne
ozdrowienie zawodnika. Po ogłoszeniu listy powołanych na mundial, Roberto trenuję w samotności:
"Nikt tak nie pragnął pojechać na ten mundial jak ja. Nikt".
W końcu nadchodzi ten magiczny dzień - 14 marca 2004
r., Parma. Mecz Parma - Brescia. Roberto mija obrońców Parmy. Strzela w długi
róg i bramka. Dwusetna bramka "boskiego kucyka" w Serie A. Jak każda
jego bramka, magiczna, elegancka, niepowtarzalna.

A na finiszu tego sezonu, koniec czegoś wielkiego. 16 maj 2004. San
Siro. Milan-Brescia. Ostatni mecz wielkiego Roberto. Cały stadion bije
brawo. Odchodzi legenda. Piłkarz któremu Totti czy Del Piero nie dorównają
nigdy. Osiągnął niewiele, bo zaledwie: 2 tytuły mistrza Włoch, jeden puchar
Włoch i złotą piłkę. Ale jego karierę znakomicie charakteryzują dwie opinie:
"His legend
had been built not on titles but on moment" oraz:
"I will never see him on
field again, but what he has done during twenty years of career, by his magic,
his free-kicks, his goals and his sharps smile, that peeps out in his face
after every his phenomenal game, it will remain printed in my memory forever"
W Juve Roberto rozegrał 200 spotkań oraz strzelił 115
bramek.
Legendy
Roberto Baggio
W kolejnym sezonie Inter przejmuje stary znajomy Roberto, Marcello Lippi. Konsekwentnie pomija on Roberto przy ustalaniu składu. Rozpoczyna się wojna pomiędzy Lippim a Baggio. Podczas meczu sparingowego Roberto zalicza wspaniałą asystę - idealnie podaje piłkę Vieriemu z odległości 40 metrów, ręce same składają się do oklasków. Ale Lippi jest innego zdania: "Co, do diabła? Myślicie, że to teatr? Jesteśmy tu po to, żeby pracować, a nie prawić sobie nawzajem komplementy". Konflikt się zaostrza. Roberto gra sporadycznie, wyłącznie wtedy kiedy kontuzjowani są inni zawodnicy. Ale kiedy gra, wykorzystuje szansę. Strzela, asystuje, a Inter zwycięża. To jednak za mało dla Marcello. Autobiografia Baggio to wielka krytyka pod adresem Lippiego. "Chciał mnie zniszczyć. Chciał się mnie pozbyć" - twierdzi poszkodowany. Pewnej niedzieli media przyglądają się lepiej czapce, którą przywdziewa podczas przesiedzianych na ławce meczów. Napis po hiszpańsku głosi: "Matame, si no te servo" (zabij mnie, jeśli nie jestem ci potrzebny).
Po skończonych kontrakcie Roberto decyduje się opuścić Inter. Ze względu na swe wymagania finansowe, długo nie może znaleźć klubu. Aż w końcu podpisuje umowę z Brescią. Szybko jednak dopada go kontuzja, i Roberto czeka kolejna przerwa w grze. Powrót po kontuzji jest wspaniały. Dzięki 2 bramkom Roberto Brescia wygrywa z Violą 2:1. Strzela jeszcze Juventusovi i 3-krotnie pokonuje Chimentiego grającego w barwach Lecce. Kolejnym celem Roberto są mistrzostwa w Koreii i Japonii. "Żeby pojechać na mundial, gotów jestem nawet stanąć w bramce. Podawać piłki - byle tylko być z drużyną w takim momencie" - deklaruje Roby. Doznaje dwóch poważnych kontuzji w ciągu sezonu, przechodzi operację, pracuje codziennie po 10-12 godzin, żeby dojść do siebie. Następuje wielki powrót Baggio. Strzela 11 bramek w 12 meczach, a Brescia utrzymuję się w Serie A. Jednak Trapattoni nie może uwierzyć w cudowne ozdrowienie zawodnika. Po ogłoszeniu listy powołanych na mundial, Roberto trenuję w samotności: "Nikt tak nie pragnął pojechać na ten mundial jak ja. Nikt". W końcu nadchodzi ten magiczny dzień - 14 marca 2004 r., Parma. Mecz Parma - Brescia. Roberto mija obrońców Parmy. Strzela w długi róg i bramka. Dwusetna bramka "boskiego kucyka" w Serie A. Jak każda jego bramka, magiczna, elegancka, niepowtarzalna.
rybeq
Komentarze (0)
Zaloguj się, aby dodać komentarz
Najnowsze komentarze
20, kwiecień 2022 10:51
14, wrzesień 2018 12:18
14, wrzesień 2018 09:59
11, grudzień 2017 10:59
01, wrzesień 2017 13:05
31, sierpień 2017 07:48
12, lipiec 2017 12:25
12, lipiec 2017 10:45
Tabela ligowa
Pokaż Pełną Tabelę
Wasze Sondy
Zobacz wszystkie sondy